Basia Turajczyk i jej poezja

Zestarzałam, posiwiałam
Lecz o sławie nie myślałam...
Aż tu nagle poetyka
Z siwej głowy się wymyka
I rymami kartki plami,
Jaka jest, czytajcie sami.........

Moja mamusia, Barbara Turajczyk z domu Łuczak, jest postacią nieprzeciętną. Jest to osoba, która absolutnie nie przejmuje, ani nie interesuje się tym, co inni o niej pomyślą,  czy też powiedzą.  Zawsze wybiera ścieżki  które nie są przedeptane, ani łatwo dostępne.  Ona preferuje drogi tylko jej znane, a może i nawet dla niej nieznane. Nie jest konformistką i nigdy nie idzie na łatwiznę, chociaż potrafi zmyślać i fantazjować,  jeśli pomoże jej to w w osiągnięciu celu. W głowie jej rodzą się niesamowite pomysły,  jest pełna energii i niezaspokojonej chęci działania i pomocy innym. Czasami jest bardzo trudno z nią wytrzymać, potrafi doprowadzić drugiego człowieka do stanu ostateczności. Cóż, nikt nie jest idealny. Bardzo ją kocham i szanuję za fakt, że się niczego i nikogo nie boi,  dla niej nie ma rzeczy niemożliwych  Mam ogromny respekt dla jej cechy, zupełnego ignorowania opinii innych ludzi. Jest jej wszystko jedno, czy się będą z niej śmiać, obmawiać,  czy tez wytykać palcami......To jest cecha, która jest bliska ideałowi  'wolności psychicznej' i wolności  od presji i propagandy mediów i całych tych społeczno-obyczajowo-socjalno-kulturowych układów i społecznych konwenansów.

Basia urodziła się w 1930 roku w biednej raczej rodzinie w mieście Lodzi. Od strony mojego dziadzia, pradziadek był samoukiem i miał wiele zawodów i zainteresowań: żołnierz, nauczyciel wiejski, urzędnik w  łódzkich tramwajach, socjalista z serca i przekonania, społecznik, później za działania antykapitalistyczne wyrzucony z pracy - i chyba został majstrem.  Prababcia podobno pochodziła z zubożałej szlachty Kwiatkowska. Mój dziadziuś Zenon był kaznodziejom, był  bardzo urodziwym i przystojnym mężczyzną  Społecznik i figlarz, większość życia przepracował na tramwajach miejskich w Lodzi. Domem się mało zajmował, bo nie miał na to czasu. Ale za to kochał nad życie swoje wnuki, a zwłaszcza wnuczkę, Kasię (czyli mnie), bo była tylko jedna jedyna.
Dzieje rodziny zarówno od strony babci, jak i dziadziusia,  pięknie opisała mama moja w kilku  wierszach...

Ballada o Dziadku Tomaszu (pradziadek nie był tramwajarzem, tylko urzędnikiem na tramwajach - licencja poetica)
Ballada o Wigilijnym Poranku
Spadek po Dziadku
Polska Wigilia





Brak komentarzy: